poniedziałek, 29 grudnia 2014

Święta, święta

   Tradycyjnie nie zdążyłam ze wszystkimi planami. Ale ciepła i domowa atmosfera poprawia humor niesamowicie. Oczywiście chciałabym aby nasze gotowanie i przygotowania dzielić z całą rodziną ale nie można mieć wszystkiego. Szybko wrzucam kilka światecznych zdjęć i idę zaparzyć dzban gorącej herbaty. Mamy mróz, i szron- to prawie jak śnieg :). Jak sie nie ma co się lubi...
















poniedziałek, 27 października 2014

the golden season

W Walii jak nigdy jeszcze nie mieliśmy tak pięknej pogody. Szydełka odstawione, szkoda czasu, bo lada dzień rozpada się na dobre. Zbieramy dziką różę na dżemy i nalewki. Za kilka dni zaczną spadać kasztany.
A w sklepach.. w sklepach już Boże Narodzenie. Czas ucieka ale w UK jakby szybciej.











poniedziałek, 21 lipca 2014

Zabawki Marysi cz.1

Mam chwilę wakacyjnego czasu. Wrzucam kilka zdjęć zabawek, które wydziergałam dla mojego skrzata.







czwartek, 16 stycznia 2014

Świnka na szczęście.


Taka nam wyszła świnka. Planowałam przetestować nową książkę, którą udało mi się kupić w sieciowym dyskoncie z książkami www.theworks.co.uk Najprzyjemniejszym faktem było, iż zapłaciłam tylko 2,99 w odróżnieniu do innych księgarni. W takich cenach można ryzykować, opisy ma nienajlepsze- trzeba trochę kombinować. Ta na zdjęciu jest wg moich udoskonaleń- na oko. Kolejną, która właśnie kończę zrobiłam dokładnie wg opisu i jest beznadziejna- wygląda jak „beret, w którym Jaś nosił mamie ziemniaki”- jeszcze jej nie zilustrowałam. 

Powstawanie prosiaka zbiegło się z konkursami skoków narciarskich, których fanem jest moja latorośl- jak to ona krzyczy „…tato, mamo „poljak” skacze”. Tam zobaczyliśmy pana ze świnką, więc moja córka powiedziała, że ma taką samą i może bezpiecznie skakać ze stołka.
Ps. Jeżeli ktoś chciałby wzór świnki chętnie się podzielę oczywiście z uszanowaniem praw autorskich autora wzoru. 


wtorek, 31 grudnia 2013

DO SIEGO ROKU!!!


Witam
Jak tam u was po świętach? U nas spokojnie, rodzinnie i kameralnie- jak to obczyźnie. Rodzina w Polsce, przyjaciele także. Smutna ta nasza emigracja szczególnie, kiedy tak bardzo tęskni się za ojczyzną. Pięknie jest mieszkać w dużym domu, dekorować choinkę, ale wszystko nie tak. Choinka nie jest tym tradycyjnym, pachnącym świerkiem tylko szczepowa jodłą o „podobno” nieopadających igłach- mają się zasuszyć. Brak nam pasterki i śniegu. Zapachu bigosu tego, który atakuje cię wchodząc na klatkę schodową w bloku. U każdego pachnie inaczej. Brak chleba i chociaż sprawdziłam setki przepisów, hoduję swój zakwas, mam różne mąki, ale to nie to…
Brak mi narzekającej babci i jej wielkiego pokoju, w którym unosi się zapach pieroga biłgorajskiego, wanny, w której pluszcze się karp. Umawiania się z Anką pod blokiem, bo przecież dziewczyny nie mogą pukać do drzwi w wigilię. A teraz widzimy się tylko przez skypa.
Tym, co planują powroty z emigracji życzę powodzenia- kiedyś do Was dołączymy. A ci, którzy już czują się Walijczykami życzę żeby pamiętali skąd pochodzą, bo jedyne, co w nas pozostanie na starość to wspomnienie dzieciństwa i rodziców a to było przecież w Polsce.  Szanujmy swoje korzenie. 

Kiedyś z babcią piekłam kruche ciasteczka z maszynki- teraz robimy podobnie  z moją córką a mąż jest testerem- nie potrafi sobie odmowić






Zamiast śniegu popadało chwilę a potem wyszlo slońce. 

Urokliwe Boże Narodzenie



W połowie drogi- wizja słodkiej choinki mojego maleństwa


środa, 18 grudnia 2013

Szał szydełkowania dla maluchów

Wrzucam kilka moich prac. Właśnie rozpoczęłam przygodę z szydełkowaniem zabawek. Uczę się, za każdym razem a w szczególności tych zawiłych brytyjskich opisów i ignorancji, co do oznaczeń (w niektórych można spotkać zarówno skróty amerykańskie jak i brytyjskie- prawdziwy koszmar).  
Ula jest drugą lalą- na prezent dla przekochanej istoty- Urszuli

Lisek powstawał metodą prób i błędów i ostatecznie wygląda tak



Tutaj dwie sowy, jedna jeszcze bez nosa, poniżej kocyk w częściach


czwartek, 31 października 2013

Lenistwo, wakacje i muzealne kapcie


Znajoma powiedziała kiedyś, że nie zabiera swojego dziecka do muzeum, bo będzie się źle zachowywało i nudzio. A ja pomyślałam, że im wcześniej trzylatek dowie się, co to muzeum i po co tam idziemy, tym lepiej. Były trudne momenty, po całym dniu w Krynicy, wizyta w muzeum Nikifora była koszmarem, po pół godzinie moja córka postanowiła pobiegać sobie. Boże te spojrzenia innych zwiedzających, zapaść się pod ziemię- bezcenne, ale trudno. Minęły dwa miesiące od natężonych wakacyjnych odwiedzin muzealnych i teraz sama prosi, aby do jakiegoś się wybrać.  Dziś pokażę wspomnienie z wakacji, przepiękny Dwór Obronny w Szymbarku. Jeszcze tak niedawno był ruiną, w której młodzież popalała papierosy- a tu proszę.  Piękny obiekt, w niesamowitej scenerii i prawdziwie włoska knajpka z prawdziwie południowoafrykanskim szefem kuchni- SAN MARCO. Kawa przepyszna, pasta też ale już podawana w polski sposób- dużo sosu. Bravo za makaron al dente- rzadkość.  Obsługa przemiła. Włoskie wypieki- takie sobie. Warto tam wrócić.
Szymbark- Dworek przy Kasztelu. Restauracja SAN MARCO



Dwór obronny w Szymbarku. Wstęp bezpłatny :)